poniedziałek, 12 czerwca 2017

Znaczki

Maleńki kawałek papieru za milion dolarów? O wartości znaczków decyduje ich unikalność, a też niedociągnięcia drukarskieWspółcześnie najdroższy polski walor to znaczek o nominale 10 koron z wydania krakowskiego z 1919 r. w wersji z czarnym nadrukiem Poczta Polska. Wydrukowano go w 440 egzemplarzach. Wyceniany jest, zależnie od typu, na 37 – 70 tys. złotych. Najdroższym znaczkiem świata jest jednocentowa Gujana Brytyjska, wydana w tej kolonii angielskiej w 1856 r. Jest w posiadaniu nieznanego zbieracza. Szacunkowa cena to 2 mln dolarów. Gdy tygodnik „Life” zapragnął reprodukować Gujanę, należy było wielomiesięcznych zabiegów, aby przez jedynego agenta znającego sekret dostać pozwolenie na sfotografowanie znaczka. Podobno właściciel ukrywa go przed własną żoną. Na liście najcenniejszych znajdują się m.in. trzyszylingówka ze Szwecji w kolorze żółtym z 1855 r., sprzedana w 1996 r. za 2,3 mln dolarów, Gujana z 1856 r. wylicytowana w 1980 r. za 935 tys. dolarów. Przykłady te pokazują, że najwyższe ceny osiągają znaczki z okresu klasycznego, czyli wydane do 1914 r. Niektórzy profesjonaliści uważają za klasyczne walory sprzed 1939 r. Wysoko cenione są także komplety składające się ze znaczków, ciekawych kopert i rzadkich stempli pocztowych. Kiedyś kolekcjonerzy wyrzucali koperty, zostawiając wyłącznie wycięty kawałek ze znaczkiem. Pomiędzy zupełnie nowych znaczków także trafiają się cenowi rekordziści. Ciekawym przykładem jest niemiecki znaczek prezentujący Audrey Hepburn palącą papierosa. Syn aktorki zaprotestował przeciwko wprowadzeniu go na rynek, gdyż propaguje palenie papierosów. Konsekwencją było odebranie niemieckiej poczcie prawa do tego imażu i wycofanie wydrukowanych znaczków. Nie wszelkie zostały zniszczone. Trzy arkusze po dziesięć znaczków zginęły w nieznanych okolicznościach. Na razie na rynek wypłynęły trzy znaczki. Są wyceniane na 135 tys. euro.W Anglii 1-szy znaczek został wydany w 1840 r., a na terenie dzisiejszej Polski w 1860 r. Filatelistyka zaczęła być popularna po pierwszej wojnie światowej. Ukazały się wówczas artykuły dotyczące wartości znaczków. Spowodowało to wzrost liczby kolekcjonerów i cen. W Stanach Zjednoczonych w latach 30. wielu kolekcjonerów wykupiło zapasy znaczków z nadzieją na marketing ich ze znacznym dochodem gotówki. Tak się natomiast nie stało. Nawet obecnie można je niedrogo kupić.Andrzej Fischer, wydawca folderów filatelistycznych[/b] Czy znaczki to bardzo dobry przedmiot inwestycji? Uczciwa odpowiedź na to pytanie nie może być jednoznaczna. Jeśli ktoś posiada do wydania przykładowo. pół miliona Zł i kupi 500 tys. znaczków po złotówce, ma możliwość nimi w najlepszym razie wytapetować ścianę. Gdyby tę samą kwotę zainwestował w trzy – cztery starannie wybrane walory, mógłby sporo zyskać, zwłaszcza odsprzedając je później na aukcji. W przypadku szybkiej dystrybucji, wymuszonej sytuacją losową, można ponieść stratę.Chłopcy i dziewczęta słabo zorientowane powinny korzystać z pomocy eksperta, który zagwarantuje, że znaczek jest autentyczny. Stanowczo odradzam samodzielne zakupy, w szczególności z niepewnego źródła i gdy słyszymy, że „to prawdziwa okazja”. Pytany o szanse na wzrost ceny określonego waloru konsekwentnie odmawiam odpowiedzi. Z całą pewnością można zaobserwować oczywiste prawidłowości, niemniej jednak o cenach decydują też okresowe mody.Nieodwracalną tendencją jest zapewne wzrost wartości znaczków sprzed 1914 r., czyli z tzw. okresu klasycznego. Priorytetowo dużym zainteresowaniem cieszą się wszelkie najstarsze walory skatalogowane na pierwszych pozycjach (np. do numeru dziesięć), niezależnie od państwie pochodzenia. Bardzo atrakcyjne mogą być też dokumenty pocztowe z okresu przedznaczkowego. O zawrót głowy mogą przyprawić na przykład. ceny listów z okresu Księstwa Warszawskiego, nie mówiąc już o znaczkach i listach misjonarskich z Hawajów, czarnej „penny”, Mauritiusie i innych światowych szaleństwach.Poważny obrót, sięgający liczb z wieloma zerami, odbywa się poprzez znane domy aukcyjne: austriackie Dorotheum, niemieckie: Kohler, Gaertner, Württembergisches Auctionhaus, Felzman (gdzie zresztą odbędzie się niebawem licytacja czwartego egzemplarza znaczka z Audrey Hepburn), szwajcarski Corinphila, brytyjski Sotheby’s czy amerykański Cherrystone.[/ramka] [ramka][b]Warto postawić na rzadkie walory.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz